wtorek, 10 grudnia 2013

Dobry przepis i leśna uczta

Dzień dobry:)

Wśród różnych przepisów jakie można znaleźć w tym przedświątecznym czasie można się trochę pogubić. Te kuszą a te nęcą:) Ja proponuję wykorzystać ten:
Oto mój przepis na "DOBRZE PRZEŻYTY DZIEŃ". Wstać prawą nogą z wielkim nastawieniem na to, że będzie cudnie. Zjeść pyszne śniadanko a po nim "małe co nieco" (w moim przypadku ciastka o tajemniczej nazwie "znikam szybciej niż się robię").

 
Wszystko co trzeba zrobić a się wyjątkowo nie chce - zrobić bez zbędnego marudzenia. Zrobić i tyle. I koniecznie znaleźć czas na drobne przyjemności:) U mnie był to decupage - ze świątecznym akcentem:)
 
Zakładka w zakochane reniferki. Cmok, cmok!!!
 
 
Oraz zestaw czterech podkładek. Każda inna, każda wyjątkowa:) Pierwszy Puchacz Eryk (bo mimo wszystko sądzę, że to nie jest Pani Sowa). Trochę zdziwiony... może tym, że te święta już są tuż, tuż?


Drugi - mój faworyt - Pan Szaraczek:) W czapce i szaliku, bo bardzo marznie. Trzeba go przytulić.

 
Puchacz Eryk spotkał Pana Szaraczka. Razem raźniej w tę srogą zimę:)
- Hu-hu, hu-hu. Witaj!!! - Zahuczał głośno Puchacz Eryk.
- Panie Puchaczu, troszkę ciszej - poprosił Pan Szaraczek. - Moje Maluchy jeszcze śpią.
- Ojojoj, hu-hu, ojojoj - sposępniał Puchacz Eryk. - Bardzo przepraszam - dodał już szeptem.
 
 
Na leśnej dróżce pojawiła się ruda kita - Pani Krysia.
- Witajcie - powiedziała radośnie. - Przyniosłam orzeszka. Może ktoś ma ochotę?
- Jeden orzeszek? - zasępił się jeszcze bardziej zasępiony Puchacz Eryk. - Jeden mały orzeszek na nas troje?
 
 
Nagle przybiegł zdyszany Pan Misio Krzysio. Jego czarne jak węgiel oczęta rozbłysnęły jeszcze bardziej jak dostrzegł to, co trzymała w swoich małych pazurkach Pani Krysia.
- Na nas czworo - poprawił go z uśmiechem Pan Szaraczek.
 
 
- Ojojoj... - zmartwił się znów puchacz.
Na to Pani Krysia zaproponowała. - To ja skoczę do swojej spiżarki i przyniosę więcej.  - Wystarczy dla każdego - dodała z tajemniczym uśmiechem. I mrugnęła do Pana Misia Krzysia.


Pan Misio Krzysio zarumienił się lekko co tylko dodało mu uroku. - A ja przyniosę miodek - powiedział. - Do orzechów jak znalazł.
- Hu-hu. Mogę przynieść trochę mleka od zaprzyjaźnionej Pani Krowy - zaproponował Pan Eryk. - Ma ktoś ochotę?
- Bardzo chętnie - pisnęła cichutko Pani Krysia.
- A ja mam w norce marchewki - wyszeptał Pan Szaraczek.
- Hu-hu. MARCHEWKI do MLEKA?!?! - ryknął Pan Eryk mocno poruszony wizją marchewkowo-mlecznej uczty albo tego co nastąpi po niej.
- Ciiii!! - przypomniał zajączek. - Moje Maluchy... śpią - taką przynajmniej mam nadzieję. - A marchewka nie do mleka tylko do orzechów - dodał z rozbrajającym uśmiechem.
- Uff - wysapał Pan Puchacz. - Jak do orzechów, to i ja się skuszę. Uśmiechnął się, przestał się martwić i zasępiać. - Do orzechów, to super!
I tak na leśnej polanie, bez zapowiedzi, rozpoczęła się prawdziwa uczta. A kto nie był niech żałuje:)))


Dobrego dnia Wam życzę:)) Pamiętajcie o moim przepisie. Pa:)

6 komentarzy:

  1. witaj, jak miło u Ciebie ;) pozdrawiam cieplutko. aldia

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciastka mniam, a zestaw podkładek super,skąd miałaś takie fajne serwetki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))) Kupiłam w Bydgoszczy, w sklepiku/galeryjce gdzie byłam na kursie z decupage.

      Usuń